Rusinowa Polana i Gęsia Szyja (1490 m.n.p.m)

Kolejną dłuższą trasą na którą od dawna mieliśmy ochotę jest Gęsia Szyja (1490 m.n.p.m). Naszą przygodę rozpoczęliśmy od podjechania busem na Wierch Poroniec. Tu moja uwaga, lepiej jechać autem, bo jest spory parking i o godzinie 9 jeszcze było sporo miejsc. Za bus zapłaciliśmy 27 zł (3 osoby, bo Franek bezpłatnie). Z kolei z Palenicy do Centrum 30 zł...








Owce mają niesamowite oczy! Pierwszy raz miałam okazję w nie tak popatrzeć. Coś cudnego!















Z Wierchu Poroniec szliśmy cały czas zielonym szlakiem, który prowadzi do Rusinowej Polany. Troszkę żałowaliśmy, że jednak nie poszliśmy z Zazadni, bo szlak ten prowadzi przez Wiktorówki, gdzie jest Kapliczka Matki Bożej Królowej Tatr. Wybraliśmy nieco prostszy szlak. Na Rusinowej Polanie z której widoki są cudne zrobiliśmy sobie chwilę przerwy. Przy okazji było bliskie spotkanie z owieczkami i spora frajda chłopaków. Następnie ruszyliśmy na Gęsią Szyję. Na szczyt cała drogę prowadzą drewniane schody...różnej wielkości, w różnych odstępach. Jest to dość męczące, bo cały niemal czas stromo pod górkę schodami. Franek z tatą zostali w połowie schodów, bo Franek chciał iść spać...i w pięknej scenerii zasnął:) Ja z Karolem poszliśmy na szczyt. Cały czas idąc zielonym szlakiem. Wróciliśmy tą samą drogą. Po drodze spotkaliśmy jaszczurkę zwinkę i owada...może znacie jego nazwę? Chwilę odpoczęliśmy i ruszyliśmy znów schodami na Rusinową Polanę skąd poszliśmy niebieskim szlakiem (częściowo schodami) do Palenicy Białczańskiej, skąd złapaliśmy busa. Śmialiśmy się z Karolem, że schody będą się nam śnić po nocach.

Franek 3 lata połowę szedł, a połowę był w nosidle turystycznym. Karol lat 7 bez problemu przeszedł całą trasę.