Dziś w ramach Projektu tęcza mamy dzień POMARAŃCZOWY...
Będą potrzebne:
Dla Karola pomarańczowy kojarzy się bez wątpienia z pomarańczem...i nawet nie było mowy aby coś innego mogło by w tym dniu. Muszę powiedzie ze Karol bardzo poważnie podszedł do naszego projektu i baaardzo się zaangażował. Galaretki...chm tak Karol lubi ale takie sklepowe w czekoladzie. Co się go naprosiliśmy aby jadł takie domowe...to nie...ale znaleźliśmy kiedyś sposób...i dziś Wam go pokażemy (sposób znany i niezwykle prosty)
Będą potrzebne:
- pomarańcz
- galaretka pomarańczowa
Galaretkę robimy wg przepisu. Ja pomarańcza sparzam wrzątkiem, przekrawam na połowę i wybieramy miąż. Potem jeszcze środek polewam wrzątkiem i tak przygotowaną "miseczkę" zalewamy galaretką. Jak galaretka zacznie się studzić (bo wiadomo że gorącej nie wolno do lodówki...heh miałam kiedyś z tym historię;)) to uzupełniamy co ubyło i odstawiamy do lodówki do tężenia.
Potem kroimy na ćwiartki...i zjadamy:P
Karol taką wersję galaretki (tez robię w grapefruicie) uwielbia i zajada...takiej z salaterki nie tknie;)