Dziś chcę pokazać Wam jak bawiliśmy się temperaturą. Naszą
przygodę rozpoczęliśmy od nauki „obsługi” termometru. W tym celu przygotowałam termometr…z
tektury;) O tym jak go zrobiłam napisze
w następnym pościeJ
Po tym jak wytłumaczyłam Karolowi jak działa termometr, jak
odczytuje się z termometru temperatury bawiliśmy się tak ze mówiłam
temperaturę, a Karol zaznaczał ją na termometrze. Początkowo na temperaturę poniżej zera mówiliśmy
np.: „5 stopni mrozu”, z czasem jednak Karol sam mówił „5 stopni poniżej zera”…a
na koniec „minus pięć”. Chciałam tu zaznaczyć ze nasza zabawa ty tematem trwała
kilka dni…
Karol poznał pojęcie stopnia Celciusza oraz fakt ze Anders Celsjusz
który opracował skale którą się posługujemy był szwedzkim fizykiem i astronomem
(co się bardzo Karolowi spodobało)
Jak już Karol opanował termometr zajęliśmy się kartami pracy
które przygotowałam. Zadania to: zaznaczenie na termometrze właściwej
temperatury zgodnie z odpisem, odczytanie jaka temperatura jest w danym
mieście, obliczenie temperatury w danym dniu oraz dodawanie na termometrach
(przy czym jakoś w praktyce średnio mi się to podobało, Karol zadowolony bo
liczył powyżej 20;))
Gdyby ktoś chciał "karty pracy" i materiały które wykorzenialiśmy, proszę o informacje z mailem w załączniku. Chętnie się podzielę;)
Zrobiłam skalę na której zaznaczaliśmy ile stopni ma woda kiedy wrze, a ile
kiedy zamarza. Ile stopni ma ciało zdrowego człowieka, a ile kiedy jest
gorączka. Ile stopni ma ciało człowieka kiedy temperatura zagraża jego życiu,
ile stopni ma suseł kiedy zapada w sen zimowy.
Wiedzieliście ze temperatura wrzenia wody na Mont Evereście
to 68oC – bo wrzenie wody ściśle związane jest z ciśnieniem. Nie
wiem na ile to Karol zrozumiał, ale szybko wpadł na to ze to o 40 stopni mniej
niż u nas w domu…i pokojarzył ze szybciej zrobi się herbatę w Himalajach niż u
nas;)
Na koniec zrobiliśmy kilka doświadczeń…bardziej dla zabawy niż
nauki;) Niebieskie palce chłopaków to wynik zabawy kostkami lodu w których były barwniki do jajek:)
Lodowe poszukiwania
Zamroziłam w plastikowym jajku zwierzątko, kilka cekinów,
brokat, pomponiki, kryształki i zadaniem Karola było polewanie naszego
eksponatu ciepła wodą i odzyskiwanie z…niby banalne…ale miał przy tym wielka frajdę!
Chciałam pokazać że lód w kontakcie z ciepłą wodą się topi…
Topnienie kostki lodu
W czterech szklankach przygotowałam wodę o różnej
temperaturze. Najcieplejszej nie mierzyłam termometrem (nie posiadamy laboratoryjnego
termometry, a jedynie taki elektroniczny domowy) i założyliśmy że ma około 80
(jakiś czas po zagotowaniu). Następnie wrzucaliśmy kostki lodu (zabawione
barwnikiem do jajek – aby było widać jak topnieją) i obserwowaliśmy ze stoperem
która pierwsza stopnieje. Wynik zapisywaliśmy do tabelki.
Do wody o temperaturze 43 stopnie wrzuciliśmy kostki
lodu które nam pozostały i zmierzyliśmy temperaturę już po stopieniu wszystkich
kostek i wynosiła 9 stopni.