Pamiętam
jako dziecko uwielbiałam zabawę w pocztę i listonosza. Sama
robiłam znaczki, kartki, listy na niby. Teraz z sentymentem to
wspominam. Dlatego kiedy zobaczyłam grę z serii zawody „LISTONOSZ”
Wydawnictwa Zielona Sowa wiedziałam, że to też będzie i dla
mnie powrót do dzieciństwa. Autorką gry jest Anna Sobich-Kamińska,
a niezwykle barwne i ładne ilustracje stworzyła Aleksandra Szpunar.
W
tekturowym pudełku, które jest tej samej wielkości we wszystkich
grach Zielonej Sowy (uwielbiam to) znajdziemy:
-
dwustronną planszę,
-
25 żetonów doręczenia,
-
25 kart listów,
-
4 pionki,
-
2 kostki,
-
instrukcję.
Tak
naprawdę w jednym pudełku mamy aż 3 gry. Dwie planszówki i jedną
karcianą.
Pierwszą
i u nas najbardziej lubianą grą jest „Listonosze”.
Elementy które potrzebujemy do gry to plansza, 24 karty listów (bez
karty listonosza), 25 żetonów doręczenia, 2 kostki i pionki (w
zależności ile graczy). Przed przystąpieniem do gry rozkładamy
planszę z miasteczkiem, pionki układamy na poczcie, obok planszy
kładziemy żetony doręczenia i karty listów. Każdy gracz
otrzymuje po 3 karty listów. W trakcie gry należy pamiętać i
pilnować, aby mieć zawsze 3 karty. Jeśli którąś się doręczy,
to należy uzupełnić ilość do 3 szt. W grze używamy jednej lub
dwóch kostek, my zawsze gramy dwoma, jest to okazja na ćwiczenie
liczenia;) Gracz porusza się całkowicie dowolnie po planszy, może
wracać, może zmieniać kierunki. Chodzi o to aby doręczać listy
do osób jakie ma na swoich kartach. Dziecko musi się tu wykazać
logicznym myśleniem, aby nie nadrabiać drogi i szybko dostarczyć
przesyłkę. Po każdym doręczonym liście losuje kolejny. Za każdą
dostarczoną przesyłkę otrzymuje się 1 żeton doręczenia. Jeśli
mamy dwa listy do tej samej rodziny możemy je doręczyć za jednym
razem. Gra kończy się, gdy wszystkie listy zostaną dostarczone.
Wygrywa ten gracz, który ma najwięcej żetonów doręczenia, czyli
doręczył najwięcej listów. Tu mam pewien problem, bo zwykle kiedy
kończymy grę, zaraz rozpoczynamy kolejną rozgrywkę i czasami
naprawdę trudno jest skończyć bo tak fajnie się gra:)
Kolejną
grą jest „Ostatni list”. Wystarczy odwrócić planszę,
zabrać kostkę i pionki i możemy grać. To klasyczna planszówka, w
której poruszamy się zgodnie z wyrzuconą ilością oczek na
kostce. Jednak aby nie było tak prosto, mamy specjalne pola: ze
szczekającym psem gdzie cofamy się na miejsce wskazane przez
strzałkę, pole z listem oznacza utratę kolejki, z kolei pole z
rowerem to przesunięcie pionka zgodnie ze strzałką do przodu.
Wygrywa osoba która pierwsza dotrze na metę.
Ostatnią
grą jest „Listonosz Piotruś”. Gramy tu kartami doręczeń,
które stają się kartami do gry w Piotrusia. Zasady jak w zwykłym
Piotrusiu. Losujemy od przeciwnika kartę i szukamy pary. Przegrywa
osoba, której zostanie karta nie mająca pary i jest to Listonosz
Piotruś. Jako dziecko uwielbiałam grać w Piotrusia. Zawsze z tatą
grywaliśmy:)
Tekturowa
plansza jest wykonana solidnie, nie zagina się, nie zwija. Dodatkowo
jest bardzo kolorowa i estetycznie wykonana. Karty do gry są z
śliskiego papieru i jakościowo bardzo dobrze wykonane. Z Kolei
żetony są z śliskiej tektury. Zatem całość stanowi produkt
wysokiej jakości.
Gry
skierowane są do 2-4 graczy w wieku 4+. Ogólny czas rozgrywek
szacowany jest na 15-40 minut, w zależności w jaką grę gramy.
Warto zaznaczyć, że jest to produkt polski, co dla mnie jest
kolejnym argumentem na plus:)
Instrukcja
kolorowa, konkretna, krótka i zwięzła. Wszystko jasno wyjaśnione.
Podba mi się taka forma!
Co
daje gra? Dobrą rozrywkę, sporo śmiechu, czas wspólnie spędzony.
To także doskonałe ćwiczenie logicznego myślenia i nauka
cierpliwości oraz skupienia.
Czy
polecam? Tak. Pomysł gry i jej wykonanie sprawia, że może to być
z powodzeniem ciekawy pomysł na prezent dla dziecka oraz genialna
alternatywa dla komputera i gier komputerowych! My mamy jeszcze grę
„U lekarza”, ale w serii ZAWODY są jeszcze: „W pociągu” i
„W sklepie” więc jest w czym wybierać:)