Koala z modeliny

Mamy dni z koalą w roli głównej, zaczęło się całkiem niewinnie - Karol dostał maskotkę Koalę "mama on ma pazurki"...Koala był ładny, no ale miał pecha wpadł do błota. Koala zatem poszedł się kąpać- niby nic dziwnego, maskotki się przecież pierze...jednak podczas kąpieli okazało się że koala był z tektury oklejonej futerkiem i jakby to określić...rozpuścił się w misce...oj był płacz, dramat tragedia i pogrzeb koali. Nawet Franek przejął się losem biednego pluszaka...w sumie lepsze określenie tekturaka (heh uwielbiam tekturę ale na wykonanie z niej maskotki nie wpadłam)...tak po krótce dlaczego mamy dni koali. Zatem spodziewajcie się prac plastycznych z tym zwierzęciem w roli głównej. 

Dziś chcę pokazać pracę samodzielnie w 100% wykonaną i wymyśloną przez Karola. Jest to koala z modeliny - takiej co to gotuje się w wodzie 15 minut:) Co prawda kolory z modeliny mieliśmy ograniczone, zatem powstał niebieski koala siedzący na eukaliptusie:) Koale podobno większość życia spędzają na eukaliptusie, na ziemię schodzą głównie po to żeby zmienić  eukaliptusa:) co ciekawe eukaliptus jest trujący dla większości zwierząt...


Ja jestem zachwycona tą pracą i jutro idę po modelinę żeby Karol mógł tworzyć więcej:)