Warsztat tradycyjnie rozpoczęliśmy od znalezienia Filipin na mapie. Z racji ze na Filipinach zawsze jest ładna pogoda...Karol założył kapelusz;)
Podobnie jak w poprzednich Państwach tworzymy naszą książkę. Sporo informacji na temat Filipin znalazłam TU i TU. Karty pracy, baśnie, mapę i kolorowankę trzciny znalazłam TU. Kolorowankę flagi znalazłam TU , a kolorowankę stroju ludowego znalazłam TU. Wspominałam, że Karol uwielbia kolorowanki...
Tym razem znalazłam fajny scenariusz (autor Pani Monika Maślony) na zabawę który stał się inspiracja do naszych zabaw. Nieco przez nas zmodyfikowany posłużył nam na 2 godziny fajnej zabawy...Karol uznał że o TYLKO dwie godziny...my bawiliśmy się tak:
Wyznaczyłam na dywanie dwie łodzie, do tego wykorzystałam białą taśmę. Reszta dywanu to była woda w której były rybki, delfiny, ośmiornice, rekiny, koniki morskie...Chłopcy siedzieli w łodzi i płynęli na Filipiny - wtedy podawałam kilka informacji na temat tego przepięknego państwa. Potem była zabawa, pływali w wodzie (na dywanie) łowiąc morskie stworzonka...ale gdy muzyka przestawała grać musieli szybko uciekać do łodzi bo na horyzoncie pojawiały się rekiny. Ucieczka okazała sie nie taka łatwa, gdyż tata im w tym baaaardzo przeszkadzał (w pewnym momencie zastanawiałam się kto tu lepiej się bawi) :) Kiedy wyzbieraliśmy wszystkie rybki okazało się ze dopłynęliśmy do wyspy Mindanao - która to słynie z walk kogutów (jest to dyscyplina narodowa). Na tej wyspie zadaniem chłopaków było wrzucenie maskotek do plastikowego pudełka. Tu z kolei Karol napotkał na trudność w postaci Franka który rzucił swoją maskotkę i sam postanowił jej towarzyszyć:). Jednak czas nas gonił, musieliśmy wsiąść z powrotem do swoich łodzi i popłynęliśmy an wyspę Luzon. Tu wysłuchał Karol baśni o trzcinie cukrowej (ze scenariusza pani Maślony, załącznik), która zupełnie mu się nie spodobała bo nie skończyła się szczęśliwie. Na tej wyspie Karol bawił się w zbieranie trzciny cukrowej - trzciną u nas były klocki wafle, które miał pozbierać do pudełka. Następnie popłynęliśmy na wyspę Palawan - tu Karola zadaniem było chodzenie po linie - u nas liną była biała taśma. Było chodzenie po samej linie, skakanie po obu stronach liny, na jednej nodze...i przejście z przeszkodami (tata). Kolejną odwiedzoną przez nas wyspą była wyspa Cebu. Na której Karol zbierał muszelki. Przy okazji troszkę poćwiczył. Na koniec (który okazał się dość długi) - wyszukaliśmy z naszego zbioru zwierząt ( 2 duże skrzynie) zwierzęta żyjące na Filipinach. Zwierzęta pochowałam w pokoju i zadaniem Kaorla było ich znalezienie. Były wskazówki typu "ciepło" "zimno"...i tu znów tata troszkę utrudnił, gasząc światło i Karol z latarką miał poczuć się jak w dżungli i szukać zwierząt:)
Z informacji o Filipinach Karola najbardziej zainteresował fakt, że na Filipinach są 53 czynne wulkany (temat wulkanów poruszaliśmy TU)! Nie bardzo potrafił wyobrazić sobie ile to jest...więc narysowaliśmy 53 trójkąty).
Inne Państwa zwiedzone przez nas w ramach projektu:
Projekt organizuje blog: Rodzinne podróże, może macie ochotę się przyłączyć do Małych podróżników?
Wyznaczyłam na dywanie dwie łodzie, do tego wykorzystałam białą taśmę. Reszta dywanu to była woda w której były rybki, delfiny, ośmiornice, rekiny, koniki morskie...Chłopcy siedzieli w łodzi i płynęli na Filipiny - wtedy podawałam kilka informacji na temat tego przepięknego państwa. Potem była zabawa, pływali w wodzie (na dywanie) łowiąc morskie stworzonka...ale gdy muzyka przestawała grać musieli szybko uciekać do łodzi bo na horyzoncie pojawiały się rekiny. Ucieczka okazała sie nie taka łatwa, gdyż tata im w tym baaaardzo przeszkadzał (w pewnym momencie zastanawiałam się kto tu lepiej się bawi) :) Kiedy wyzbieraliśmy wszystkie rybki okazało się ze dopłynęliśmy do wyspy Mindanao - która to słynie z walk kogutów (jest to dyscyplina narodowa). Na tej wyspie zadaniem chłopaków było wrzucenie maskotek do plastikowego pudełka. Tu z kolei Karol napotkał na trudność w postaci Franka który rzucił swoją maskotkę i sam postanowił jej towarzyszyć:). Jednak czas nas gonił, musieliśmy wsiąść z powrotem do swoich łodzi i popłynęliśmy an wyspę Luzon. Tu wysłuchał Karol baśni o trzcinie cukrowej (ze scenariusza pani Maślony, załącznik), która zupełnie mu się nie spodobała bo nie skończyła się szczęśliwie. Na tej wyspie Karol bawił się w zbieranie trzciny cukrowej - trzciną u nas były klocki wafle, które miał pozbierać do pudełka. Następnie popłynęliśmy na wyspę Palawan - tu Karola zadaniem było chodzenie po linie - u nas liną była biała taśma. Było chodzenie po samej linie, skakanie po obu stronach liny, na jednej nodze...i przejście z przeszkodami (tata). Kolejną odwiedzoną przez nas wyspą była wyspa Cebu. Na której Karol zbierał muszelki. Przy okazji troszkę poćwiczył. Na koniec (który okazał się dość długi) - wyszukaliśmy z naszego zbioru zwierząt ( 2 duże skrzynie) zwierzęta żyjące na Filipinach. Zwierzęta pochowałam w pokoju i zadaniem Kaorla było ich znalezienie. Były wskazówki typu "ciepło" "zimno"...i tu znów tata troszkę utrudnił, gasząc światło i Karol z latarką miał poczuć się jak w dżungli i szukać zwierząt:)
Z informacji o Filipinach Karola najbardziej zainteresował fakt, że na Filipinach są 53 czynne wulkany (temat wulkanów poruszaliśmy TU)! Nie bardzo potrafił wyobrazić sobie ile to jest...więc narysowaliśmy 53 trójkąty).
Inne Państwa zwiedzone przez nas w ramach projektu:
Projekt organizuje blog: Rodzinne podróże, może macie ochotę się przyłączyć do Małych podróżników?