Niebieski nam się kojarzy ze smerfami i tak tez miało być...ale przy Karolu nic nie mozna jednak zaplanować...i mamy kostkę do gry;)
Niedawno zauważyłam że Karol ma problem z liczeniem. Owszem recytuje liczby, ale jak przyszło coś policzyć to się gubił...albo uznawał ze to nudne. Wymyśliłam więc zabawę z kostką i dziś taka właśnie kostka powstała.
Do wykonania użyłam:
- pudełko kwadratowe po perfumach
- taśmę do wykłdzin
- niebieską kartkę
- żólta kartkę
- nożyczki
- klej w sztyfcie
Najpierw całą kostkę okleiłam dwustronną taśmą do wykładzin, potem przykleiłam niebieska kartkę i odpowiednią ilość oczek na każdą ze ścian.
Zabawa polegała na tym ze turlaliśmy kolejno, najpierw Karol i miał policzyć ile wypadło, potem ja i też miał mi policzyć ile wypadło i sam musiał odpowiedzieć kto wygrał. O dziwi z tym kto ma więcej kto mnie nie miał problemu...ale nie rozumiał remisu. Zabawa tak go wciągnęła że nie było widać końca...w efekcie problem z liczeniem przestał być problemem.
Kiedyś pokazywałam liczenie z nakrętkowymi stworkami i dalej ich używamy, choć ostatnio bardziej nam służą jako pionki. Karola szybko nudzą wszelkie pomoce naukowe i trzeba szybko nowe wymyślać. Nawet o samą naukę nie chodzi - sądzę ze ma czas jeszcze, ale o zabawę, o pomoc mu zrozumieć w tym przypadku liczenie. Bo co mu z cyferek jak nie umiał sobie policzyć ile jajek ma sprzedać w zabawie w sklep.