Zamek Czocha

Jako, że zamki lubimy nie mogliśmy nie odwiedzić jednego z zamków na Dolnym Śląsku. O ile ja planowałam trasy górskie, kwestią doboru zamku zajął się Karolowy tata. Wybór padł na Zamek Czocha. Był też w planie Książ, ale niestety czasu nam już brakło (troszkę początkowa choroba Frania pokrzyżowała nasze plany). Teraz już wiem, że będąc tam warto też zwiedzić zamek Chojnik, który pięknie widać z drogi. Są to runy, a ze wzgórza roztacza się bajeczny widok...niestety znamy go tylko z fotografii. 


Wracając jednak do Zamku Czocha. Wydawał mi się bardzo tajemniczy, mroczny, taki jakiego jeszcze nie mieliśmy okazji poznać. Na miejscu, no cóż...troszkę rozczarowanie. Zamek znajduje się w miejscowości Sucha. My z Karpacza mieliśmy około 60 km. Droga wiodła przez wsie, pola łąki...no piękne są te tereny. Takich hektarów pól nigdy nie widziałam...pola, pola i zero domów na mnie zrobiło to ogromne wrażenie. 








Po zamku oprowadza nas przewodnik. Trafiliśmy na panią, która z mega pasją opowiadała nam historię zamku. Fajna przygoda zwiedzać zamek z taką osobą, duża wiedza, poczucie humoru i pasja w jednym! O historii możecie przeczytać w internecie i nie będę tu powielać tych informacji. Obecną postać zamek zawdzięcza Ernstowi Gütschow, który zamek przebudował i mieszkał w nim do 1945 roku. W zamku znajduje się prawdopodobnie około 40 tajemnych przejść. Odkryto kilka do tej pory i mogliśmy nimi przechodzić. No to była mega frajda wchodzić do biblioteczki i przechodzić tajemnymi tunelami żeby znaleźć się w innym pomieszczeniu. Możemy zwiedzać apartamenty Gütschow, a nawet poza sezonem można je wynająć i zamieszkać - doba kosztuje 950 zł :) 





Oprócz zwiedzania zamku można kupić bilet na multimedialną salę tortur oraz do sali osobliwości. My kupiliśmy cały pakiet. Sala tortur, chm...mam mieszane uczucia, Karolowi się nie podobało, Franek był średnio zainteresowany. Zabawa światłami, dźwiękami...Fajna jest droga wiodąca do tej sali. Sala osobliwości, to malutkie pomieszczenie z róznościami sprowadzonymi m.in z Japonii. Jednak będąc już tam, warto kupić bilet do tych 3 miejsc, bo różnica w cenie jest niewielka. 


Obecnie w zamku jest hotel, a jego właścicielem jest wojsko. 

Co mnie lekko zszokowało - fakt, że do zamku wpuszczono psa. Pies co prawda siedział w torbie u swojej pani, ale...no to dalej był pies. Psy lubię, sama miałam wiernego przyjaciela Kajtka, ale nie uważam, żeby takie muzeum było miejscem odpowiednim na zwiedzanie go z pieskiem. 

Cennik zależny od tego co chcemy zwiedzić: TU