Piankowe szaszłyki, czyli spontaniczne zabawy z dwulatką

Dzisiejsza zabawa wyszła spontanicznie. Cała trójeczka choruje i żeby ich czymś zająć zniosłam wielkie pudło z kreatywnymi rzeczami. W nim były takie piankowe korale...chyba wielki temu kupiłam je w Pepco, ale głowy nie daję;) Często tak mam, że coś zobaczę i pomyślę, że fajne do tworzenia a potem czasu brakuje i to leży, a po czasie znajduje całkiem inne zastosowanie:) Klara wyciągnęła te pianki i od razu zaświtała mi myśl na ich wykorzystanie.


Znalazłam w domu kawałek drewienka, na szybko wywierciłam dziury, a do nich włożyłam patyczki do szaszłyków. Klarze nie trzeba było mówić co ma robić, sama intuicyjnie zaczęła nabijać korale na patyczki. Powiem Wam, że przepadła. Bawiła się tak blisko dwie godziny, nabijając i ściągając:) Przy okazji ćwicząc sprawność rączki. Jeśli nie macie takich pianek można użyć korali, makaronu rurek albo innego, który ma dziurkę. Można z tektury wyciąć krążki...albo zrobić korale z gliny, ciastoliny czy modeliny.










Z pewnością takie pianki mają wiele innych zastosowań, ale szczerze nawet nie myślałam nad tym póki co taka zabawa nam w zupełności wystarcza.